Tur II - Iskra Wyszki: wszedł za kontuzjowanego kolegę. Przebiegł 5 metrów i zszedł z kontuzją
Takie sytuacje zdarzają się rzadko, ale jak już się zdarzają, to w naszej kochanej "Serie A". "Trochę się działo... jest co opowiadać. Jeśli jakiś cyrk objąłby nad tą ligą patronat, nie byłoby w tym chyba nic szczególnego" - mówią działacze Tura. Już spieszymy z wyjaśnieniami.
W niedzielę Tur II Piliki grał z Iskrą Wyszki na własnym boisku. Iskra wygrała to spotkanie 1:0, ale z tego meczu zapamiętamy nie tylko wynik. Dużego pecha miał zawodnik, a właściwie dwóch zawodników Tura II. Jeden z nich odniósł kontuzję i musiał z tego powodu zejść z boiska. Kolega, który zastąpił go na placu gry, przebywał na nim...około 1 minuty. Wszystko przez... kontuzję, której doznał po przebiegnięciu, jak wynika z relacji kibiców "5 metrów szybkim tempem". Niestety, konieczna była kolejna zmiana. Na szczęście trzeci zawodnik, który wszedł na plac gry, przeżył ten mecz.
To jednak nie koniec ciekawych sytuacji z tego meczu. Jedyny gol padł po strzale samobójczym, a właściwie po samobójczym podaniu. Zawodnik Tura zagrał do własnego bramkarza, a ten, mówiąc kolokwialnie, "machnął się", piłka przeskoczyła nad stopą i wpadła przy słupku do bramki. Pamiętacie "wybicie" Boruca z meczu z Irlandią? Wyglądało to podobnie. Losów meczu Turowi już nie udało się odrobić.
Takie rzeczy tylko w podlaskiej A-klasie.
Komentarze